Ksiądz Tomasz Kijowski, salezjanin zaproponował dzieciakom i młodzieży temat rekolekcji Wujek rządzi związany ze zbliżającą się beatyfikacją Ojca Świętego Jana Pawła II.
Oglądaliśmy widokówki i wspominaliśmy wędrówki turystyczne, bo Wujek był turystą. Przekonywał nas, że piękno jest ogólnodostępne, przeznaczone dla każdego z nas, choć wymaga trudu.
Założyliśmy maski i recytowaliśmy utwory polskiej poezji religijnej, bo Wujek był artystą. Trzeba jak On poznawać kulturę, bo wtedy lepiej poznajemy siebie i innych.
Przygotowaliśmy Eucharystię, bo Wujek był mistykiem, modlił się. Pamiętamy go zatopionego w modlitwie, adorującego Najświętszy Sakrament.
Ksiądz Paweł Łukaszka, olimpijczyk, bramkarz reprezentacji narodowej w hokeju na lodzie, obecnie proboszcz w parafii Matki Bożej Królowej Polski w Kojszówce-Wieprzcu w rekolekcjach parafialnych postawił na temat sportowy. Grzech po grecku to hammartija, co należy rozumieć jako chybienie, zejście z właściwego kursu. Powinniśmy unikać grzechu, powinniśmy trafiać w sedno, widzieć więcej, zachować nadzieję, krzepić się Słowem Bożym, naśladować Maryję i Jezusa. Powinniśmy się wytrwale modlić.
Czekamy na Wielkanoc. Karmimy się owocami rekolekcyjnego nauczania. Wspominamy wydarzenia z przeżytych rekolekcji. a.z.
Ks. Robert Grzybowski zaproponował w tym roku dzieciom i młodzieży rekolekcje W drodze na szczyt. Zabrał ze sobą z Warszawy, gdzie kończy studia doktoranckie Piotrka, jego rodziców Marysię i Zenka, jego dziadka i dwoje przyjaciół Zosię i Pawła. To w istocie kukiełki wykonane z narzędzi kulinarnych, np. Piotrek to drewniany widelec w czapce bejsbolówce. Piotrek wolał przerwy niż lekcje, wakacje niż rok szkolny i dużo czasu spędzał ze swoimi kolegami. Był zupełnie zwyczajnym chłopcem jakich wielu jest wśród nas. Mimo to koledzy nazywali go marzycielem. Nauczyciele Piotrka czuli się zaniepokojeni. Rodzice - smutni, czasem rozdrażnieni. Najlepiej Piotrka rozumiał dziadek. Sam wiedział, że w życiu trzeba mieć marzenia. Starał się przekazać tą wiedzę wnukowi. Starał się, by Piotrek, jeśli kiedyś zada sobie to pytanie
czy wyruszyć?
odpowiedział na nie twierdząco. Spodobały nam się sugestie dziadka dla nas podobnych do Piotrka. Śmiało wyrażaliśmy nasze marzenia: żeby zostać pianistką, żeby wiele podróżować, żeby zostać sędzią, żeby jeździć czołgiem i celnie strzelać : ) Kiedy dziadek umarł - Piotrek płakał łzami, które nie bolały, tylko tęskniły. Jeszcze mało wiedział, jak mu się zdawało na temat tego
gdzie wyruszyć?
Ale dziadek nie pozostawił go samego po śmierci. Piotrek otrzymał od dziadka Biblię z dedykacją: Zmierzaj na szczyt, o którym tak często rozmawialiśmy i gdzie obaj się wybieraliśmy. Niech serce Twoje nie przyrośnie do ziemi, ale niech ciągle rwie do góry. Moje serce już leci na tę górę i będzie tam na ciebie czekać. Do zobaczenia na górze. Zrozumieliśmy podczas adoracji Najświętszego Sakramentu, że już teraz jak Piotrek możemy się wznieść do góry na skrzydłach modlitwy. Adorowaliśmy Jezusa tekstami biblijnymi. Wielu z nas przygotowało osobiste modlitwy, których próbkę znajdziecie jako komentarze do poniższych zdjęć. Piotrek studiując Biblię doszedł do wniosku, że nie może wyruszyć sam. Niewiele czasu zajęła mu odpowiedź na pytanie
z kim wyruszyć?
Wybrał kolegę Pawła, a Zosia wybrała się sama ; ) Podsłuchując ich rozmowę zapragnęła pójść z nimi. Tak, z pewnością wśród tych, którzy nas do tej pory nie zawiedli - należy szukać towarzyszy każdej naszej życiowej drogi. Z nimi też się pokłócimy, też dotkliwie odczujemy ich szturchanie, ale nie powinni nas zdradzić, albo opuścić. Rozumieliśmy wszystko zupełnie klarownie i bez zastrzeżeń. Przygotowliśmy nasze osobiste krzyżyki i powiązani liną ofiary wyruszyliśmy za Jezusem na szlak drogi krzyżowej. Pozostała odpowiedź na ostatnie pytanie
z czym wyruszyć?
o rozmowach, działaniu i przekomarzaniu na ten temat opowiada film z kuchni rekolekcyjnej z (jadalni plebańskiej)
plebańskiej) w której trwały przygotowania do przedstawienia czwartego odcinka opowiadania o Piotrku, których Piotrek, jego rodzinka i przyjaciele nie opuścili ; ) Dla nas takim niezbędnym wyposażeniem na drogę w stronę szczytu była Eucharystia. Przygotowaliśmy się do niej przez spowiedź św. Piotrek i jego przyjaciele opuścili nas w momencie snu w noc przed zaplanowaną w najdrobniejszych szczegółach wyprawą.
Powodzenia dla Ciebie Piotrek, dla ciebie Pawle i dla Ciebie Zosiu. Bądźcie mężni!
Jeśli Wy będziecie mężni - i nam będzie raźniej wędrować na szczyt naszych możliwości, naszego powołania. Powodzenia!
***
Ks. Radek Warenda, sercanin ( SCJ) też wybrał osnowę w czasie rekolekcji Spójrz Bogu prosto w oczy. Jest nią kontemplacja obrazu jezuity Marco Rupnika, który w oryginale można oglądać w Rzymie, w Centro Aletti.
Dzień pierwszy: Chrystus wyobrażony w tym obrazie ma ogromne, wręcz wyłupiaste oczy, bo nim go wybraliśmy - zostaliśmy przez Niego wypatrzeni, ujrzani. Jak Nikodem.
Dzień drugi: Kolory dominujące w tym wyobrażeniu to czerwony - boski, złoty - królewski i niebieski symblizujący człowieczeństwo. Chrystus Bóg i Człowiek zna nas i podnosi nas. Prowadzi nas. Jak prowadził Mojżesza i Samarytankę.
Dzień trzeci: Obraz Marco Rupnika przedstawia wiele aureoli. Przez niektóre prześwietla drzewo krzyża. Przez czerwoną - boską - nie przeświwetla. Bóg krzyża się nie boi. Dla Boga krzyż to narzędzie miłości. Miłości wobec każdego z nas. Wobec syna marnotrawnego.
W ostatni dzień rekolekcji wyjaśniło się, co oznacza prostokątny karminowy detal oznaczony krzyżem prawosławnym w lewym dolnym rogu obrazu Marco Rupnika. To jest bawełniana aplikacja z haftem pod którą znajduje się zdjęcie prawosławnego księdza. Nagle zaginął pracując pośród wiernych. Krążyły różne domysły na jego temat. Niektórzy podejrzewali, że porzucił kapłaństwo i rozpoczął nowy etap życia. Tymczasem okazało się, że został skrycie zamordowany.
Dla niego również Chrystus poniósł krzyż. Dla jawnogrzesznicy pochwyconej na cudzołóstwie również.
Mieliśmy mało czasu na przygotowanie tych rekolekcji. Szczerze mówiąc zaczęliśmy o nich myśleć tuż przed Bożym Narodzeniem 2008. Złożyć rekolekcjoniście propozycję poprowadzenia rekolekcji na trzy miesiące przed ich rozpoczęciem jest tyleż niekulturalne, co skazane na niepowodzenie. Na szczęście pomogła nam s. Emilia Rakoczy, albertynka, która naonczas przygotowywała się do wyjazdu na misje do Boliwii w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie. Miała sporo koleżanek i kolegów z całej Polski. Właśnie stamtąd wyczarowała dla nas ks. Mariusza Dudkę i ks. Mirka Żadziłkę, kapłanów diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Miraszek : ) i Mario : ) zwerbowali grupę ewangelizacyjną z Gorzowa i zaczęło się ; ) W prezenacji fotograficznej tamtych wydarzeń korzystamy z archiwum ks. Wojciecha i z jego misiaczkowego pozwolenia na publikację : )a.z.
Ojciec Leon Knabit, benedyktyn z Tyńca wpisał następujące słowa do kroniki parafialnej 17 marca 2010 po zakończeniu rekolekcji parafialnych:
+ Pax!
Z wielką radością przyjąłem zaproszenie na rekolekcje wielkopostne w Lipnicy Wielkiej. Wdzięczny jestem Bogu za te dni łaski, głębokiej refleksji, serdeczności Parafian i Duszpasterzy z księdzem proboszczem Zbigniewem na czele. Niech Bóg błogosławi na tej trudnej drodze ku przebaczeniu i jedności w Jezusie - Zbawicielu cierpiącym, zabitym i zmartwychwstałym.
Ps. /a z okna mojej celi widać Babią Górę, a więc część Waszej Parafii! : )/
ks. Marcin Kuperski z diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, z Adrianną, Mariolą, Maćkiem i Sebastianem napisali w kronice 21 marca odjeżdzając z Lipnicy po zakończeniu rekolekcji dla dzieci i młodzieży:
Serdeczne Bóg zapłać!!! Za zaproszenie, za gościnę! Dziękujemy! : ) Za Wasze wielkie serce i bogactwo doświadczenia głębokiej wiary! Za to miejsce, w którym Pan Bóg nie bywa, a JEST! I za każdego z Was! : ) Niech Wam Bóg błogosławi