Parafia św. Łukasza Ewangelisty
34-483 Lipnica Wielka 583
tel. (18) 263 45 23
e-mail: parafia@parafia-lipnicawielka.pl
Data dodania: 2017-09-28 23:16:29
Drodzy
bracia i siostry, dzień dobry!
W tym okresie mówimy o nadziei.
A dzisiaj chciałbym się z wami zastanowić nad kwestią wrogów nadziei. Nadzieja
bowiem, podobnie jak każde dobro na tym świecie ma nieprzyjaciół. Jak wszelkie
dobra na świecie ma swoich wrogów.
Przyszedł mi na myśl starożytny
mit o puszce Pandory: otwarcie puszki rozpętuje wiele nieszczęść dla dziejów
świata. Ale niewielu pamięta ostatnią część opowieści, otwierającą szczelinę
światła: po tym jak wszystkie nieszczęścia wyszły z puszki, malutki dar zdaje
się zemścić na wszelkim rozprzestrzeniającym się złu. Pandora, kobieta
strzegąca puszki dostrzegła go na końcu: Grecy nazywają to elpis, co oznacza
nadzieję.
Ten mit mówi nam, dlaczego
nadzieja jest tak ważna dla ludzkości. To nieprawda, że jak zwykło się mówić:
„Gdzie życie wre, tam i nadzieja się tli”. Jest raczej wręcz przeciwnie: to
nadzieja podtrzymuje życie, chroniąc je, strzegąc i rozwijając. Gdyby ludzie
nie pielęgnowali nadziei, jeśli nie podtrzymywała by ich ta cnota, to nigdy nie
wyszliby z jaskiń i nie zostawiliby żadnych śladów w dziejach świata. Jest ona
czymś najbardziej boskim, co może być w sercu człowieka.
Francuski poeta Charles Péguy
pozostawił nam wspaniałe słowa o nadziei (por. Przedsionek Tajemnicy Drugiej
Cnoty). Mówi on poetycko, że Bóg nie jest nazbyt zdziwiony wiarą ludzi, ani też
ich miłością, ale tym, co naprawdę napełnia Go zdumieniem i wzrusza jest ludzka
nadzieja: „Że te biedne dzieci widzą jak to wszystko się dzieje i że wierzą że
jutro lepiej będzie się działo” - pisze Peguy. Użyty przez poetę obraz
przypomina twarze wielu ludzi, którzy przeszli przez ten świat - rolników,
robotników, ubogich imigrantów poszukujących lepszej przyszłości - którzy
walczyli wytrwale mimo goryczy trudnego dnia dzisiejszego, pełnego wielu prób,
ożywianego jednak ufnością, że ich dzieci będą miały życie bardziej sprawiedliwe
i spokojne. Zmagali się dla dzieci, zmagali się posiadając nadzieję.
Nadzieja to impuls serca tych,
którzy wyruszają, zostawiając dom, ziemię, czasami członków rodziny i krewnych,
myślę o emigrantach - aby szukać lepszego, bardziej godnego życia dla siebie i
dla swoich bliskich. Jest to także impuls serca tych, którzy przyjmują: chęć
spotkania się, poznania, nawiązania dialogu... Nadzieja jest impulsem, aby
„dzielić z innymi podróż” życiową, bo podroż podejmuje się w dwóch – ci którzy
przybywają do naszej ziemi i my, którzy zmierzamy ku ich sercu, żeby ich
zrozumieć, żeby zrozumieć ich kulturę, ich język. Jest to podroż we dwóch, ale
bez nadziei nie można jej dokonać. Nadzieja jest impulsem, aby „dzielić z
innymi podróż” życiową, jak nam przypomina rozpoczynająca się dziś kampania
Caritas [brawa], której przewodniczący jest tu obecny. Bracia, nie lękajmy się
dzielić podróży z innymi! Nie lękajmy się dzielić nadziei z innymi!
Nadzieja nie jest cnotą osób
sytych. Dlatego właśnie ludzie ubodzy są pierwszymi niosącymi nadzieję. I w tym
sensie możemy powiedzieć, że ubodzy, a także żebrzący są protagonistami
dziejów. Bóg ich potrzebował, aby przyjść na świat: Józefa i Maryi, pasterzy z
Betlejem. W noc Bożego Narodzenia świat spał, rozłożony w wielu nabytych pewnościach.
Ale ludzie pokorni przygotowywali w ukryciu rewolucję dobroci. Byli biedni we
wszystkim, niektórzy unosili się tuż nad granicą przeżycia, ale byli bogaci w
najcenniejsze dobro istniejące na świecie, to znaczy pragnienie zmiany.
Czasem fakt otrzymania już
wszystkiego od życia jest nieszczęściem. Pomyślcie o młodym człowieku, który
nie nauczył się cnoty oczekiwania i cierpliwości, który w nic nie musiał
wkładać wysiłku, który przeskoczył etapy i w wieku dwudziestu lat już wie „na
czym naprawdę polega życie”. Został skazany na najgorszą karę – niczego już nie
pragnie. To najgorsza kara. Zamknąć drzwi dla pragnień, dla marzeń. Wygląda jak
młody człowiek, ale w jego sercu już zapadła jesień. To młodzi pogrążeni w
jesieni.
Pustka duszy jest najgorszą przeszkodą
dla nadziei. Od tego zagrożenia nikt nie jest wolny, gdyż pokusy przeciw
nadziei mogą przytrafić się także wówczas, gdy podążamy drogą życia
chrześcijańskiego. Starożytni mnisi przestrzegali przed jednym z najgorszych
nieprzyjaciół zapału, jakim jest „demon południa” który towarzyszy życiu
zaangażowanemu, właśnie wtedy, gdy słońce płonie wysoko. Ta pokusa nas
zaskakuje, gdy spodziewamy się tego najmniej: dni stają się monotonne i nudne,
już żadna wartość nie zdaje się warta trudu. A taka postawa nazywa się acedia,
jak mawiali ojcowie, która podkopuje życie od wewnątrz, aż po zostawienie go
jak puste opakowanie.
Kiedy to się zdarza,
chrześcijanin wie, że taką sytuację trzeba zwalczać, nigdy nie poddawać się jej
biernie. Bóg nas stworzył do radości i szczęścia, a nie byśmy dusili się w
myślach melancholijnych. Dlatego ważne jest strzeżenie swego serca,
przeciwstawiając się pokusom nieszczęścia, które z pewnością nie pochodzą od
Boga. A tam, gdzie nasze siły jawiłyby się słabe i walka z lękiem szczególnie
ciężka, zawsze możemy uciekać się do imienia Jezusa. Możemy powtarzać tę prostą
modlitwę, której ślady znajdujemy także w Ewangelii, a która stała się podstawą
wielu chrześcijańskich tradycji duchowych: „Panie Jezu Chryste, Synu Boga
żywego, zmiłuj się nade mną grzesznikiem”. Jest to piękna modlitwa, „Panie Jezu
Chryste, Synu Boga żywego, zmiłuj się nade mną grzesznikiem!”. To modlitwa
nadziei, gdyż zwracam się do Tego, który może drzwi otworzyć na oścież,
rozwiązać problem i sprawić, bym spoglądał na perspektywę, perspektywę nadziei.
Ale bracia i siostry, nie
walczymy sami z rozpaczą. Jeśli Jezus zwyciężył świat, to może On także pokonać
w nas to wszystko, co sprzeciwia się dobru. Jeśli Bóg jest z nami, to nikt nie
ukradnie nam tej cnoty, której absolutnie potrzebujemy do życia. Nikt nam nie
ukradnie nadziei. I idźmy naprzód!