2015. Kuligowanie abśtyfikantów przez pół i na oklep
Świat się kończy! Ministranci nam się starzeją, wiotczeją i wypalają. Nawet na kulig ich trudno namówić. W tegorocznym uczestniczyło ich tylko połowę. Musimy sprawdzić, czy nie ma mobilnej aplikacji kulig na telefon ; ). Jeśli jest, to pozostali w domach pewnie jej używali. Ciekaw jestem jaki kolor śniegu zapodaje taka aplikacja i jak smakuje z niej buła śniegu w ustach po nacieraniu : ), jaki ketchup podają w niej do kiełbaski i na czym piecze się ją. No i czy 900-kilogramowy koń z wielkim zadem mieści się w ekranie. Albo czy aplikacja daje ogierowi możliwość wyboru trasy kuligu po swojemu.
Nasze sanki w czasie kuligu ciągnął narowisty Kaśtan. Nie poskąpił nam atrakcji. Na przykład na wyjście ze sanek złamał dyszel, beskurdyja : )
Takie kuligi tylko w realu : )
Aha, żebyśmy nie stracili animuszu do organizacji i udziału w kuligach - pod zdjęciami znajdziecie opis XVIII-wiecznego kuligu podglądanego przez dziurkę od klucza, przez
plebana z Rzeczycy, pamiętnikarza, ks. Jędrzeja Kitowicza. Nie wszystkie zachowania naszych pradziadów nadają się do powielenia, ale akurat fantazji sarmackiej i chęci do spotkania, chęci wyjścia na zewnątrz to im ni brakuje : ) a.z.